sobota, 5 lipca 2014

Scenariusz i sedno problemu

To mój pierwszy właściwy wpis, dlatego postaram się natychmiast przejść do sedna sprawy. Krótkie ostrzeżenie: w tym wpisie będzie dużo domniemywań i dla wielu z Was mogą one być czystą fantastyką, nie popartą ani Biblią, ani Duchem Proroctwa. Dopiero jednak w następnych wpisach postaram się wprowadzić wskazówki, które można znaleźć zarówno w Piśmie, jak i w "Wielkim boju". W tym wpisie stawiam głównie na logikę. Ostrzegam też, że ten wpis jest bardzo długi, jednak tyle jest aspektów tego tematu, że nie chcę ich rozdzielać, bo są ze sobą wzajemnie powiązane (a i nie wszystkie tematy podjąłem, np. o Papiestwie). Krótko mówiąc: kawa na ławę.

Współcześnie za najbardziej popularnego kandydata na ostateczne zwiedzenie uznaje się wśród konserwatywnych chrześcijan ruch New Age. Istotnie, ruch New Age nazywany jest czasami największą podróbką chrześcijaństwa, ponieważ próbuje zastąpić chrześcijaństwo własną wersją duchowości. Z tego powodu, jako adwentyści, wierzący że w przyszłości wydany zostanie dekret niedzielny, często uważamy, że powszechne chrześcijaństwo zjednoczy się z innymi religiami w ramach filozofii New Age, przyczyni się do zbudowania Nowego Porządku Świata, i spowoduje wydanie tego dekretu w ramach new-age'owego NWO właśnie.

Należy sobie jednak zadać takie pytanie: która religia będzie ostatecznie zdobędzie dominację: New Age czy chrześcijaństwo? Często kiedy słyszę różne teorie spiskowe, także propagowane w naszym Kościele, nie mogę się oprzeć wrażeniu, że dominantą w duchowym krajobrazie przyszłości (tzn. w Nowym Porządku Świata) ma być właśnie ruch New Age, który wchłonie prawie wszystkie istniejące obecnie religie, w tym chrześcijaństwo, i stworzy nową religię w osobie antychrysta, który zaspokoi mesjanistyczne oczekiwania wszystkich dzisiejszych religii. Można odnieść wrażenie, że dekret niedzielny będzie ukłonem w kierunku chrześcijaństwa (szczególnie liberalnego), które również ma uznać owego antychrysta za prawdziwego Mesjasza.

Cały problem w tym, że w "Wielkim boju" autorstwa Ellen White mamy zarysowany całkiem inny scenariusz. Okazuje się mianowicie, że ostateczne zwiedzenie będzie miało charakter ściśle chrześcijański. To właśnie chrześcijaństwo, w domyśle "biblijne", konserwatywne, zarówno katolicyzm, jak i protestantyzm, pod wpływem tego co Ellen White nazywa spirytualizmem (być może chodzi tu także o New Age), ma doprowadzić do wydania dekretu niedzielnego najpierw w Stanach Zjednoczonych, a potem na całym świecie. New Age może mieć swój wpływ na chrześcijaństwo czasów końca (tak jak mitraizm miał wpływ na chrześcijaństwo w starożytnym Rzymie), nie ulega jednak wątpliwości, że to właśnie ruch o tożsamości ściśle chrześcijańskiej wprowadzi ów nakaz święcenia niedzieli.

Mamy zatem całkiem spory rozdźwięk. Najbardziej popularna teoria mówi, że to ruch New Age osiągnie dominację nad innymi religiami, w tym nad chrześcijaństwem, wchłaniając je. Jednak "Wielki bój" mówi zgoła co innego - to chrześcijaństwo ma zdominować inne religie, w tym pewnie także New Age. Która wersja jest więc prawdziwa?

Należy najpierw podkreślić, że ruch New Age w zasadzie nie ma żadnego interesu w tym, by wprowadzać dekret niedzielny i narzucać go wszystkim chrześcijańskim i niechrześcijańskim religiom. New Age jest ruchem inkluzywnym, propagującym wolność duchową i sprzeciwiającym się wszelkiemu duchowemu i religijnemu autorytaryzmowi. Istotnie, New Age chce uczynić wolność duchową (wolną także od materializmu) filarem w tzw. Erze Wodnika, którą propaguje. Nie znaczy to, że nie będzie zdolny do prześladowań - wszak można prześladować także w imię wolności (ale o tym napiszę dokładnie innym razem). Niedziela natomiast jest świętym dniem w zasadzie jedynie w religii chrześcijańskiej, to chrześcijanom najbardziej zależy na świętości tego dnia, i logika podpowiada, że to właśnie fundamentalistyczni chrześcijanie, gdy przyjdzie właściwy czas, będą starali się narzucić święcenie tego dnia całemu światu. Zatem gdy wziąć pod uwagę różnice ideologiczne i światopoglądowe obu obozów, na razie na prawdziwą wygląda wizja propagowana przez "Wielki bój".

I tu pojawia się jeden wielki problem. Otóż, współczesna sytuacja polityczno-społeczna na świecie wydaje się zaprzeczać temu, że taki dekret, faworyzujący jedną religię światową ponad inne, zostanie wydany przez jakiekolwiek państwo cywilizacji zachodniej (w tym to największe). Tym bardziej, że tą faworyzowaną religią miałoby być chrześcijaństwo - to samo, które jest obecnie w odwrocie. W wielu zakątkach świata chrześcijanie są krwawo prześladowani, natomiast w świecie zachodnim coraz mniej ludzi chodzi do kościoła i porzuca wiarę. Gdyby Stany Zjednoczone nagle bez żadnych zapowiedzi wprowadziły dekret niedzielny, pierwszą reakcją ludzi byłoby pewnie niedowierzanie, a gdyby się to okazało jednak prawdą, doszłoby zapewne do rozruchów na wielką skalę. Po prostu społeczeństwo USA (czy jakiegokolwiek innego państwa Zachodu) nie jest na taki dekret gotowe. Na ten temat panuje najzwyklejsza cisza (nie licząc encyklik papieskich od czasu do czasu, ale póki co trafiają one kulą w płot).

Zatem pod tym względem, przewagę wydaje się mieć wizja przyszłości, w której to ruch New Age, a nie chrześcijaństwo, zdobywa władzę nad światem. I rzeczywiście, dzisiaj wielu ludzi, otoczonych przez wszechobecny materializm, próbuje znaleźć sens życia w duchowości. Musi to być jednak duchowość wybiórcza, liberalna, gdzie można wybrać sobie jakieś pasujące człowiekowi elementy, a inne odrzucić. A w żadnym wypadku nie może to być duchowość autorytarna, wymagająca poświęcenia i posłuszeństwa zasadom moralnym. Ruch New Age i pokrewne ruchy propagujące ezoterykę padają więc na podatny grunt.

Dodajmy jeszcze do tego fakt, że między New Age a chrześcijaństwem istnieje spory rozdźwięk doktrynalny. To są dwa różne światy. Wystarczy wspomnieć, że według New Age Bóg jest bezosobowy i panteistyczny, zaś Jezus nie był jedynym "Chrystusem" na Ziemi. Ruch ten też propaguje wiarę w boskość człowieka, oraz w reinkarnację, koncept fundamentalnie niechrześcijański. New Age jest tak więc dalekie od chrześcijaństwa, jak dalekie jest od niego pogaństwo.

Ten ogromny rozdźwięk między współczesną sytuacją na świecie, a tym co napisała Ellen White w swoim "Wielkim boju", spowodował że zacząłem się zastanawiać nad tym, jak rozumieć tę sytuację. Wszak obecna sytuacja zdaje się sugerować, że wizja przedstawiona w "Wielkim boju" jest fałszywa. Przecież: jak wiara w biblijnego Jezusa Chrystusa jako Syna Bożego, może doprowadzić do ostatecznego zwiedzenia? Chrześcijaństwo, konserwatywne, musi być przecież z założenia prawdziwą wiarą! Jednak wcale tak być nie musi.

Gdy byłem jeszcze podlotkiem, zacząłem interesować się sprawami przyszłości i czasów końca. Czytałem i słyszałem o III wojnie światowej, o antychryście, o Nowym Porządku Świata, o końcu świata... Słyszałem o szeregu przepowiedni, takich jak ta o trzech antychrystach Nostradamusa, tzw. przepowiednia Malachiasza o przyszłych papieżach, czy trzy tajemnice fatimskie. Wtedy ich jeszcze nie rozumiałem do końca, lecz w międzyczasie natrafiłem na Kościół Adwentystów Dnia Siódmego i na książkę "Wielki bój", która opisuje przede wszystkim chrześcijańskie zwiedzenie i dekret niedzielny. Coś nowego! Jednak jakiś czas później, zastanawiając się nad tymi wcześniejszymi przepowiedniami, doszedłem do takiego wniosku: one wszystkie, choć nie mówią wprost, wydają się sugerować ostateczny triumf chrześcijaństwa na świecie. Czyli właśnie to, przed czym ostrzega "Wielki bój".

Zdałem sobie sprawę, że wizja czasów końca propagowana przez adwentystów dnia siódmego diametralnie różni się od tej propagowanej dosyć powszechnie przez chrześcijańskich teoretyków spiskowych. Idea fałszywego chrześcijaństwa i dekretu niedzielnego jest jedynie małą oazą na wielkiej pustyni idei, że ostateczne zwiedzenie będzie mieć charakter niechrześcijański. W końcu praktycznie tylko jeden ruch propaguje problem dekretu niedzielnego. To nie może być przypadek, to musi mieć jakieś znaczenie.

Jednak, tak jak mówiłem wcześniej, świat współcześnie zmierza nie w kierunku dekretu niedzielnego, lecz w kierunku new-age'owego Nowego Porządku Świata. Sytuacja duchowa na świecie to jeden problem. Kolejnym problemem jest rozwijająca się technologia, w tym biotechnologia oraz miniaturyzacja elektroniki. Efektem tego są, istniejące już naprawdę, czipy, które można wszczepić pod skórę. Chrześcijańscy teoretycy spiskowi uważają, że te czipy będą stanowić wypełnienie proroctwa o znamieniu Bestii. Wielu naukowców dąży też do eksperymentowania z genami i mikroorganizmami, co powoli zaczyna grozić wyginięciem ludzkości (a przecież jednym z ulubionych tematów teoretyków NWO jest planowana depopulacja Ziemi). Natomiast sytuacja polityczna staje się znowu napięta, podobnie jak to było na krótko przed wybuchem I wojny światowej - tym razem jednak rolę "kotła bałkańskiego" pełni Bliski Wschód, w tym problem Izraela. Izrael to oczywiście kolejny ważny temat w popularnej interpretacji czasów końca. I nie tylko Izrael jest problemem, gdyż potencjalnych konfliktów mogących przerodzić się w III wojnę światową jest więcej: Ukraina, Syria, Irak, Kaszmir, Tajwan, Korea Północna... a także międzynarodowy terroryzm (polecam gorąco książkę "Powrót barbarzyństwa w XXI wieku" autorstwa Therese Delpech)

Aż chciałoby się powiedzieć "4:0 dla powszechnego chrześcijaństwa!" I tak też jest, ale to tylko pozory. Owszem, świat zmierza teraz w kierunku, który wydaje się być obcy przewidywaniom adwentystów dnia siódmego. Owszem, utworzenie się Rządu Światowego i niechrześcijańskiego, new-age'owego Nowego Porządku Świata jest wysoce realne. Tak samo wysoce realne jest to, że zostanie wydany nakaz noszenia czipu przez wszystkich ludzi, oraz że dojdzie do depopulacji Ziemi, która skończy się ludobójstwem na niespotykaną dotąd skalę. Wysoce realne jest też, że chrześcijanie (nie tylko adwentyści) będą powszechnie prześladowani, m.in. za wiarę i za bunt przeciw eksperymentom Nowego Porządku Świata. I faktycznie, wierzę że do tego wszystkiego dojdzie. Jednak, i tu proszę o szczególną uwagę, największy trik polega na tym, co nastąpi dopiero po NWO!

Napisałem wcześniej, że wiele niebiblijnych przepowiedni (Nostradamusa, Malachiasza, fatimskie), a także wiele interpretacji propagowanych przez np. dyspensacjonalistów, głosi ostateczny triumf chrześcijaństwa na całym świecie. Czasem określa się to jako "późny deszcz" lub "nawrócenie całego świata". My adwentyści mamy wszelkie powody, by nazywać to zjawisko "fałszywym późnym deszczem". Odpowiedź dlaczego, jest oczywiście w "Wielkim boju". Chciałbym jednak, byśmy się przez moment zastanowili, jak do takiego wielkiego ruchu może w ogóle dojść (przecież nie może do niego dojść nagle i ot tak sobie).

Wyobraźcie sobie, że Nowy Porządek Świata trwa, antychryst rządzi w najlepsze, new-age'owa Era Wodnika jest oficjalną ideologią światowego rządu, większość ludzi nosi upokarzające czipy, masa ludzi umiera w wyniku epidemii, katastrof naturalnych i wojen, a chrześcijanie są prześladowani za wiarę. Tak jak przewidują chrześcijańscy zwolennicy teorii spiskowych. Jak więc długo trzeba by było czekać na reakcję, która zatrzyma to całe szaleństwo? Myślę, że wcale nie tak długo. I moim zdaniem bardzo oczywistym jest, że siłą reakcyjną przeciw NWO będzie właśnie chrześcijaństwo, zarówno katolicyzm, jak i upadły protestantyzm. Prześladowania z jednej strony mocno dzielą, lecz tych którzy pozostali wierni swojej wierze mogą one połączyć we wspólnym celu zakończenia tych prześladowań, i w ogóle ogromnej tragedii, do której NWO doprowadziło. I właśnie ta wielka reakcja chrześcijańska jest moim zdaniem tym, co Ellen White określa jako "fałszywy późny deszcz". Spowoduje on przewrót (w zasadzie już kolejny) w Stanach Zjednoczonych, a po władzę dopiero wtedy zaczną sięgać ludzie, którym bardzo bliska jest świętość niedzieli. Na dobrą sprawę, taki system może się nazywać już nie "Nowy Porządek Świata", ale bardziej swojsko, np. "Królestwo Boże". Warto wiedzieć, że już dzisiaj nawet istnieje tzw. chrześcijańska prawica, której celem jest uczynienie ze Stanów Zjednoczonych państwa teokratycznego. Dziś raczej mało popularna, jutro może stać się naprawdę realnym zagrożeniem.

Podsumowując więc, można określić powyższy scenariusz w punktach:
1. Najpierw, w wyniku wielkiego konfliktu globalnego i załamania się społeczeństwa, dochodzi do rewolucji New Age, pojawia się tzw. antychryst i powstaje Nowy Porządek Świata. NWO wprowadza w życie swoje zamiary, m.in. depopulację Ziemi, ma miejsce masa katastrof naturalnych, nowe wojny, wielu ludzi umiera, a chrześcijanie są masowo prześladowani przez system.
2. Jednak chrześcijanie się łączą, dochodzi do fałszywego późnego deszczu, zwalczają Nowy Porządek Świata i ustanawiają teokrację chrześcijańską. W pewnym momencie objawia się światu również Chrystus, mówiący że dniem świętym jest niedziela. W wyniku owego "powrotu Chrystusa", poczynając od Stanów Zjednoczonych, państwa świata wprowadzają prawa niedzielne, na podstawie których prześladują one tych, co zachowują wszystkie przykazania Boże.
3. Jednak żeby zakończyć pozytywnym akcentem, prawdziwy Pan Jezus będzie wtedy bliski zakończenia sądu w Niebie, prawdziwy późny deszcz wylany, ostatnie poselstwo ("głośne wołanie") głoszone, zaś lud Boży będzie wreszcie opieczętowany i gotowy na zabranie go z Ziemi. W tym celu prawdziwy Jezus Chrystus przyjdzie powtórnie po Swój lud i zabierze go do Ojca w Niebie.

Piszę o tym wszystkim, ponieważ jestem zdania, że jeśli będziemy nadal skupiać się na ruchu New Age, na Nowym Porządku Świata, oraz wierzyć że przyszły "antychryst" będzie jedynie człowiekiem i dyktatorem całego świata (niektórzy tak głoszą), to jeśli faktycznie nie wyda on dekretu niedzielnego, możemy stracić wiarę, że ten dekret zostanie kiedykolwiek wydany. A przez to będzie nam łatwiej ulec wielkiej burzy fałszywych doktryn, które zaleją nasz Kościół i sprawią, że zaczniemy się jednoczyć z innymi chrześcijanami w walce z Nowym Porządkiem Świata i "antychrystem", oraz że będziemy uczestniczyć w fałszywych cudach fałszywego późnego deszczu. Może się okazać, że dla wielu z nas może być już za późno na odwrót i że wielu z nas, chcąc nie chcąc, przyjmie fałszywego Chrystusa (szatana) jako prawdziwego, ostatecznie przyjmując nawet świętość niedzieli. To jest moja największa troska, ponieważ w mojej ocenie zagrożony jest cały nasz Kościół. Pamiętacie co mówił Jezus?
Powstaną bowiem fałszywi mesjasze i fałszywi prorocy i czynić będą wielkie znaki i cuda, aby, o ile można, zwieść i wybranych (Mat. 24:24)
New Age jest zwiedzeniem po prostu zbyt oczywistym. A zwiedzenie, które jest oczywiste, nie jest żadnym zwiedzeniem. Prawdziwe zwiedzenie musi być takie, że my o nim praktycznie nie wiemy. Tym zwiedzeniem stanie się właśnie powszechne, upadłe chrześcijaństwo (szczególnie gdy będziemy z nim paktować), a niedziela będzie jego znakiem.

Dlatego też moi drodzy, nawet jak powyższy scenariusz wydaje się Wam wzięty z Księżyca (czy też: nie z tej Ziemi), chciałbym byśmy wszyscy koniecznie zapamiętali jedną najważniejszą rzecz. Mianowicie, jeśli pojawi się jakiś człowiek, który może mieć wszelkie atrybuty antychrysta, a mimo to nie wprowadzi powszechnego dekretu niedzielnego, to nie będzie on jeszcze tym właściwym ostatecznym zwodzicielem świata. Ostateczna bitwa będzie wszak właśnie o przykazania Boże - jeszcze raz powołuję się tu na to, co Biblia mówi o ludzie czasów końca:
Tu się okaże wytrwanie świętych, którzy przestrzegają przykazań Bożych i wiary Jezusa (Obj. 14:12)
Chociaż powyższy scenariusz jest skrajnie katastroficzny (mówimy przecież o końcu świata, a w pewnym sensie nawet o kilku końcach świata), nie chcę być brany za katastrofistę. I choć są to już dość wyświechtane słowa: jedyny ratunek jest w Jezusie Chrystusie, Synu Bożym. Tylko prawdziwa więź z Nim i z Jego Ojcem sprawi, że duchowo przetrwamy nawet największe kryzysy. To bowiem żadna tajemnica, że w czasach wojen i wielkich kryzysów ludzie potrafią zmieniać się w prawdziwe bestie (tzw. efekt Lucyfera, o którym też kiedyś napiszę). Nie inaczej będzie w przyszłości. Nikt z nas nie wie, do czego tak naprawdę nasze serce jest zdolne. Sam Jezus powiedział:
I wówczas wielu się zgorszy i nawzajem wydawać się będą, i nawzajem nienawidzić (Mat. 24:10)
Nadchodzi godzina, gdy każdy, kto was zabije, będzie mniemał, że spełnia służbę Bożą. (Jan. 16:2)
Tak więc po owocach poznacie ich. Nie każdy, kto do mnie mówi: Panie, Panie, wejdzie do Królestwa Niebios; lecz tylko ten, kto pełni wolę Ojca mojego, który jest w niebie. W owym dniu wielu mi powie: Panie, Panie, czyż nie prorokowaliśmy w imieniu twoim i w imieniu twoim nie wypędzaliśmy demonów, i w imieniu twoim nie czyniliśmy wielu cudów? A wtedy im powiem: Nigdy was nie znałem. Idźcie precz ode mnie wy, którzy czynicie bezprawie. (Mat. 7:20-23)
Ponieważ czekają nas naprawdę niewyobrażalnie straszne czasy, kiedy każdy z nas, także ja, jest w niebezpieczeństwie prawdziwego zdziczenia, musimy tak przylgnąć do naszego Ojca jak nigdy dotąd. Działalność szatana osiągnie wkrótce apogeum, podczas którego każda grzeszna skłonność ludzkiego serca będzie przez niego wykorzystana do tego, by zatracić nas bezpowrotnie i na amen. My sobie dzisiaj tego nie wyobrażamy, i nie jesteśmy w stanie wyobrazić. Jedynie wiara w to, że w Chrystusie, jednorodzonym Synu Bożym jesteśmy synami i córkami Ojca Niebiańskiego sprawi, że przetrwamy te czasy. Jedynie świadomość miłości Ojca do nas, Ojca który posłał Swego jedynego Syna, najukochańszą Mu Osobę, by przez Jego śmierć zbawił tych, którzy nawet nie zasługują na Jego łaskę, może spowodować ogromne przewartościowanie całego naszego życia, wszystkiego w co wierzymy, co myślimy, mówimy i czynimy. Jest On gotów nam dać zwycięstwo nad wszelką grzeszną skłonnością i całkowicie przysposobić nas do Nieba. My grzeszni, jeśli przylgniemy do Ojca i Chrystusa jak nigdy dotąd, możemy zwyciężyć wszelki grzech i tak jak szatan do Chrystusa nic nie miał (Jan. 14:30), tak i nie będzie miał już nic do nas, ponieważ Chrystus usunie z naszego życia wszelką nieczystość, nawet w myślach. Musimy jednak modlić się o to, modlić się gorliwie o badanie naszego serca i wskazywanie nam tego, do czego jesteśmy zdolni, oraz modlić się o przebaczenie i oczyszczenie z tego co zostało nam wskazane. Takiej właśnie bliskości ze Sobą pragnie dla nas Bóg i Ojciec nasz, bliskości która nas wypławi jak złoto z wszelkiej nieczystości i która przetrwa nawet największe trudności. A nagrodą dla nas będzie nie tyle Niebo, Nowa Ziemia czy życie wieczne, ile obfite życie w obecności nieskończenie kochającego Boga i Baranka. A to sam Bóg powiedział:
Zwycięzca odziedziczy to wszystko, i będę mu Bogiem, a on będzie mi synem (Obj. 21:7)
Cóż więcej trzeba mówić...

Następne wpisy postaram się poświęcić pewnym dowodom biblijnym i dowodom z Ducha Proroctwa na poparcie, że powyższy scenariusz wydarzeń faktycznie może mieć miejsce. Tak jak już mówiłem wcześniej, nie chcę się bezgranicznie upierać przy tym scenariuszu, jednak logika i pewne dowody z Biblii i Ducha Proroctwa sugerują, że jest on wysoce prawdopodobny.

Zatem do zobaczenia następnym razem! 

PS. Wszystkie cytaty biblijne wzięte z Biblii Warszawskiej.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz